Love of my life, my Soulmate..

Dzisiejszy wpis nie jest o raku.. jest o Człowieku – o moim Mężu..

Dziś są Jego urodziny.. ale nie będę tym wpisem składać życzeń ani nawet dziękować – takie rzeczy robię osobiście. Tym wpisem powiem Wam jakim jest wspaniałym mężczyzną. Tylko proszę, nie zakochajcie się :P:P:P

Mój mąż Dominik jest osobą, która posiada NAJwyższe wykształcenie jakie można zdobyć, albowiem ostatni rok był dla Niego prawdziwą szkołą życia. Nikt nie uczył, nie pokazywał ani nie dawał Mu wskazówek jak radzić sobie u boku kobiety, u której zaledwie 5 miesięcy po ślubie zdiagnozowano raka piersi. Życie miało się dla Niego zaczynać a nie kończyć. Pewnie zastanawiacie się co czuł i jak się z tym zmierzył.. Też chciałabym wiedzieć 🙂 mogę opowiedzieć tylko swoją wersję..

Poznaliśmy się w szpitalu Raszei kiedy zachorowałam na cukrzycę w lipcu 2011 roku i tak zaczęła się nasza wspólna historia uwieńczona sakramentalnym „tak” w ubiegłym roku – ale to opowieść na inny dzień. Dominik jest ode mnie młodszy jednak to nie przeszkodziło Mu stanąć na wysokości zadania jakim jest opieka i wsparcie dla żony w tak trudnej sytuacji. Na pewno znacie Hymn o Miłości, a jeśli nie to proszę – fragment:

„(…) Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;
nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje. (…)”.

Kiedy podczas naszego ślubu ojciec Krzysztof odczytywał powyższy tekst, pomyślałam jak trafnie opisuje mojego Męża co do słowa, bo taki właśnie jest. Powinien to sobie wpisać w CV 🙂

W konfrontacji z rakiem jest silny i odważny, ciągle obecny i uśmiechnięty. Tuli, powtarza, że ślicznie wyglądam, że nie mam raka, znosi moją złość na system, wspiera na KAŻDYM kroku.

Ktoś powie, że taka rola męża, ale nie do końca.. Będąc w szpitalu, siedząc w poczekalni lub na oddziale, przez tyle miesięcy człowiek widzi i słyszy różne rzeczy.. Nie każdy małżonek ma odwagę przyjść z żoną do lekarza, nie każdemu chce się czekać z nią godzinami pod gabinetem lub pędzić po pracy prosto do szpitala. Rzadko który codziennie pierze pościel a o sprzątaniu czy gotowaniu nie wspomnę. I to nie gotowaniu tego co umie, tylko tego na co akurat żona ma ochotę.

Kiedy było bardzo źle, Domi godzinami mnie głaskał aby ukoić ból i ani razu nie usłyszałam, że zdrętwiała Mu ręka. Kiedy wymiotowałam przynosił mi poduszkę pod kolana do łazienki. Kiedy drażnił mnie zapach płynu do płukania – zmieniał pościel i nie mówił, że tego nie zrobi. Kiedy wstawałam w środku nocy – On też wstawał. Chciał nawet zrobić sobie taką sama fryzurę jak ja na znak solidarności 🙂

Niektórzy mężowie potrafią zwracać się do swoich żon po mastektomii per „dziwolągu”, sypiać na kanapie zamiast w łóżku tak jakby to była ich wina, że zachorowały i jakby czuły się nie dość brzydkie bez włosów i piersi! A to nie jest najgorsze czym dzielą się pacjentki podczas wlewów na chemii. Zatem daję sobie prawo do nazwania mojego Męża lepszym a dla mnie najlepszym opiekunem na świecie.. Nie jestem w stanie zliczyć Jego zasług i gestów miłości.. Ale jestem w stanie wyzdrowieć dla Niego!

Kochany Mężu, niech Odwaga zawsze Ci towarzyszy :*

8 Komentarze

  1. Mateusz pisze:

    Dominik na męża roku 🙂 !

  2. Mama i tata pisze:

    Bo taki jest nasz syn Dominik, po prostu dobry i wrażliwy człowiek. ❤️❤️

  3. Miko pisze:

    Domi – najlepszy maz

  4. Karolcia pisze:

    Myślę, że każdy kto zna Dominika dokładnie takiego go widzi 🙂 Niczego nie udaje – jest sobą 🙂 ZŁOTY człowiek 🙂

  5. Alicja Madej pisze:

    „NAJwyższe wykształcenie” Dominika mnie urzekło w tym wpisie 🙂 ale Ty jesteś jego najlepszą wypłatą! <3

  6. ania pisze:

    Miłość wyrażona uczynkami. Piękne jest Wasze świadectwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *