Odwaga to romans z nieznanym..

Wszyscy mnie podziwiają.. Tyle słów uznania tylko za to, że jestem chora..
Jak to jest mieć raka piersi? Wystarczająco źle, aby odciąć się od wszystkiego, co ci nie służy, co cię nie rozwija, co nie daj ci szczęścia. Ale nie aż tak źle, aby rzucić wszystko i żyć jakby jutra miało nie być. Kiedy potwierdzono moją diagnozę byłam już na nią gotowa ale mimo to popłakałam się wychodząc z gabinetu. Od razu wpadam w ramiona czekającego na mnie męża. Nie pamiętam co powiedział, czy w ogóle coś powiedział.. On też nie pamięta, na pewno nie to, że „wszystko będzie dobrze” – uczyłam go, że w takich sytuacjach ludzie w to nie wierzą. Tulił mnie mocno przez kilka minut. Poszłam się umówić na mammografię, w okienku rejestracji nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Mąż powiedział do uprzejmej pani aby mnie zapisała, ona patrzyła na mnie z politowaniem mówiąc:  „WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE” – a te słowa odbijały się o szybę, która nas od niej oddzielała jak piłeczka pingpongowa.. Wizyta miała być za tydzień ale pani wcisnęła mnie na kolejny dzień – to było pocieszające 🙂 .. i tak rozpoczął się etap diagnostyczny mojej kostki do gry..

 

Nie chciałam by ktokolwiek wiedział o tym, co mi się przytrafiło, ktokolwiek poza moją najlepszą przyjaciółką i moim mężem. Nie chciałam, aby ktoś się zamartwiał, nie miałam sił i ochoty pocieszać dramatyzujących i nie chciałam usłyszeć, że symuluję i próbuję wzbudzić litość. Nie miałam ochoty na ciągłe telefony i opowiadanie tej samej historii po wielokroć..  Nie wiem dlaczego założyłam, że ktokolwiek zadzwoni 😛

Niestety pobożne życzenie. Mąż nalegał by poinformować przynajmniej rodziców żeby nikt nie miał później do niego pretensji, że milczał w tak istotnej sprawie. I miał rację, dlatego poinformowaliśmy najbliższą rodzinę i grono najbliższych przyjaciół. Lecz gdybym mogła cofnąć czas to drugi raz nie uległabym. Informacja o raku jest na tyle dotkliwa i osobista dla osoby chorej, że nie powinno się o tym opowiadać na prawo i lewo. Powinno sie uszanować to, że osoba chora nam zaufała a przede wszystkim pozwolić jej decydować o tym kto wie o chorobie. Bardzo słabe było poszerzanie grona „wiedzących” za moimi plecami, jakbym miała mało zmartwień. Najbardziej idiotyczne było kiedy chciałam kogoś ochronić przed tą wiedzą, przed zmierzeniem się z tą informacją (ponieważ ludzie często nie wiedzą jak zareagować i jest to trudniejsze dla nich niż dla samego chorego) a okazywało się, że ktoś już wiedział. Słabo, słabo – nigdy tak nie róbcie 🙂  Jeśli ktoś się z Wami podzielił takim wyznaniem jak RAK, to otoczcie tę wiedzę największym szacunkiem!

Czego jeszcze nie powinniście robić? Mówić, że znacie kogoś, kto ma/ miał raka, więc wiecie jak to jest.. Każdy organizm jest inny i reaguje inaczej na wszystko a rak rakowi nie równy. Nie powinniście też płakać – głupio pocieszać kogoś, podczas gdy samemu potrzebuje się pocieszenia.  Ciągłe pytania „jak się czujesz?” też są drażniące – jedno na trzy dni jest miłe i troskliwe, ale trzy razy dziennie zdecydowanie nie.

 

A co jest cenne, kiedy dowiadujesz się o raku?

Mąż! Bez dwóch zdań.

Reakcja szefowej – kończy Ci się okres próbny, dostajesz umowę i … prędzej spodziewałabym się wypowiedzenia niż takiego wsparcia, za które jestem niewyobrażalnie wdzięczna. To bardzo dużo znaczy, kiedy mając kredyt i problemy finansowe, nie musisz martwić się o pracę i pieniądze, które wiesz, że co miesiąc pojawią się na Twoim koncie. Nie trzeba się zastanawiać kto zapłaci za leki i operację (czytaj ZUS i NFZ)..

Siostra, która mimo to, że kilka dni wcześniej spadła ze schodów i połamała żebra, przyjechała natychmiast by iść ze mną na kolejne wizyty do szpitala.

Rodzice, którzy odtąd traktują Cię jak małą córeczkę :))

Kolega, który swą wiedzą medyczną uspakajał mnie najbardziej, choć mam wrażenie, że nie mówił mi całej prawdy 😛 a ja udawałam, że jej nie znam 😛

Przyjaciele, którzy przyjeżdżają od razu, aby pocieszyć.

Siostra z Chłopakiem oraz Przyjaciółka, którzy pomagają pomalować mieszkanie.

Przyjaciółka, która oferuje pomoc finansową.

Wszyscy obecni na parapetówce, którzy wsparli nasze krzesła do kuchni 😛

Teście, którzy wpadają z moimi ukochanymi gołąbkami i żurkiem – najlepsze lekarstwo!!!

Siostra, która wpada umyć okap i przy okazji myje też okna.

Przyjaciele, którzy wpadają upiec pizzę, bo masz na nią akurat ochotę.

Przyjaciel, który zabiera Cię nad morze.

I wiele wiele innych gestów..

Co zatem robić? Pomagać i być, pozwolić aby wszystko było nadal normalne, ewentualnie lepsze..

 

Już raz się podporządkowałam chorobie – cukrzycy, ale na nią nie ma lekarstwa. Człowiek uczy się na błędach, więc postanowiłam, że tym razem to ja będę decydowała kiedy czuję się źle a kiedy mogę wszystko.. !!! W momencie decyzji o walce z chorobą nie masz już raka, wtedy role się odwracają i to rak zaczyna mieć Ciebie..

 

2 Komentarze

  1. hania pisze:

    rak Cię złapał na jakiś czas, ale puści 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *